W dniu draftu GM Wolves, David Kahn, zaryzykował. Po pierwsze wybrał z numerem piątym Ricky'ego Rubio. Hiszpański zawodnik już przed naborem sugerował, że nie zamierza grać dla drużyn z mało marketingowych miast. Dlatego po decyzji Wolves o postawieniu właśnie na niego, pojawiło się sporo niewiadomych czy Rubio będzie chciał zagrać w Minneapolis. Po drugie, wybierając także jako szósta drużyna, Wolves ponownie postawili na rozgrywającego – Jonny Flynn. Była to bardzo dziwna decyzja. Jak Wolves chcą pogodzić tych dwóch playmakerów? Kahn twierdził, że nie widzi z tym problemu i uważa, że da dwójka może spokojnie występować obok siebie na parkiecie.
I mimo, że Rubio wyraził chęć występów w barwach ekipy z Minnesoty, przez najbliższe dwa sezony nie będziemy mieli okazji zobaczyć czy eksperyment z dwoma rozgrywającymi się powiedzie.
Żeby Rubio mógł zagrać w NBA trzeba było wykupić kontakt, który miał on z swoją dotychczasową drużyną DKV Joventut. Wartość odstępnego wynosiła około $8 milionów, podczas gdy Wolves ze swojej kieszeni mogli wydać zaledwie $500 tysięcy. Na więcej nie pozwalają przepisy NBA, które jak widać są już bardzo nieaktualne w tej kwestii. Już dawno minęły lata, gdy można było wykupić kontakt zawodnika europejskiego za pół miliona i ściągnąć go za ocean. Dlatego GM Kahn jeździł do Hiszpanii i negocjował z DKV Joventut zmniejszenie tej kwoty. W sumie trzy razy odwiedzał ojczyznę Rubio, pomagał mu nawet właściciel Wolves. Jednak ich starania długo nie dawały żadnych efektów. Natomiast sam Rubio nie był w stanie zapłacić odstępnego, ponieważ przechodząc do NBA miałby tylko kontrakt debiutancki, który musiałby cały wydać i potem grać właściwie za darmo.
W trackie przedłużających się negocjacji pomiędzy Wolves i DKV Joventut do gry włączyła się Barcelona. Klub z Katalonii nie jest ograniczony przepisami takimi jak Wolves i może wykupić kontakt Rubio. Już tydzień temu pojawiły się informacje, że Barcelona dogadała się z Rubio i jego klubem. Mimo to, Kahn nie poddawał się i ponownie pojechał do Hiszpanii. Jakie propozycje miał dla DKV Joventut nie wiadomo, ale podobno obie strony doszły do porozumienia. Pojawiały się między innymi plotki o tym, że zaoferował im rozegranie meczu pokazowego w trackie kolejnego offseason. I kiedy już Khanowi udało się dogadać z hiszpańskim klubem, Rubio oznajmił, że jednak nie jest gotowy do występów w NBA i woli jeszcze dwa lata pograć w Barcelonie.
Tak więc Rubio zostaje w Hiszpanii. Za dwa lata będzie mógł zdecydować się na przejście do NBA i wtedy nie będzie musiał już płacić tak ogromnych pieniędzy za wykupienie kontraktu. Wolves natomiast zostali z Flynnem. Przez dwa sezony zobaczą jak ten zawodnik się rozwija, czy rzeczywiście staje się playmakerem na miarę Chrisa Paula, co niektórzy przewidują. Bardzo możliwe, że w 2011 w Minnesocie nie będą już potrzebować Rubio i oddadzą go do innego klubu, zanim zdąży on założyć koszulkę Wolves. Miejmy nadzieję, że Rubio nie będzie takim samym przypadkiem jak jego rodak Fran Vasquez. Został on wybrany w drafcie 2005 przez Magic z numerem 11 i miał stworzyć silny duet podkoszowy z Howardem. Wtedy uznał, że nie jest jeszcze gotowy na występy w najlepszej lidze świata. Potem Magic już go nie potrzebowali i ostatecznie Vasquez pozostał w Europie.
środa, 2 września 2009
Zamieszanie wokół Rubio
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz