piątek, 11 czerwca 2010

A.s.k.: wszyscy patrzą na RPA, a kto spojrzy na Turcję?

Dzisiaj rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Cały świat patrzy teraz na RPA. Ale co tam Mundial, kiedy trwają właśnie fantastyczne Finały NBA. Finały, w których spotkały się dwie wielkie drużyny, w których oglądamy rewelacyjną i wyrównaną walkę. Jest 2-2 i jest ciekawie, znacznie ciekawiej niż na Mundialu. Cokolwiek tam się wydarzy, nie jest w stanie przebić Finałów NBA (chyba że Polska zostałaby mistrzem, ale to akurat nam nie grozi). Oczywiście jest to moja subiektywna opinia, z którą może ktoś z was się zgadza, ale na pewno znaczna większość ludzkości ma zgoła odmienne zdanie.

Niestety, na świecie rządzi piłka do nogi, a nie do kosza. Dlatego teraz wszystkie wiadomości sportowe na świecie będą zdominowane przez to, co będzie działo się w RPA, a nie w Bostonie i Los Angeles. Nawet w Stanach, gdzie przecież soccer jest dość niszowym sportem, Mistrzostwom poświęca się sporo uwagi. W przerwie czwartego meczu Finału, zamiast dalszej analizy wydarzeń z pierwszej połowy, pojawia się zapowiedź Mundialu... i to w amerykańskiej stacji. Trudno jednak oczekiwać, żeby w trakcie przerwy meczu piłki nożnej w europejskiej telewizji mówiło się o finałach NBA lub o Mistrzostwach Świata w koszykówce. No właśnie, Mistrzostwa Świata w koszykówce... W tym roku odbędą się w Turcji, ale możemy być pewni, że nie skupią na sobie tak dużej uwagi jak Mundial. Koszykówka nie jest tak globalnym sportem jak piłka i to wiadomo od dawna. Mimo że oryginalny Dream Team, Michael Jordan i międzynarodowe gwiazdy zrobiły bardzo dużo, by wypromować koszykówkę na świecie, to ciągle daleko jej do popularności piłki nożnej. I nie ma co się oszukiwać, pod tym względem koszykówka nigdy nie dorówna piłce nożnej, mimo że jest znacznie ciekawszym sportem.
My, interesujący się koszykówką, w większości będziemy śledzić również to, co będzie działo się na afrykańskich boiskach (ja przynajmniej będę, mimo że wielkim fanem piłki nie jestem). Natomiast to, co będzie działo się na tureckich parkietach, będą oglądać tylko kibice koszykówki. Nie przyciągnie to uwagi, powiedzmy przeciętnego 'kibica sportowego', który podczas wielkich imprez jak Igrzyska czy właśnie Mundial spędza całe dnie przed telewizorem. Dla takiego przeciętnego kibica, Mistrzostwa Świata w koszykówce nie będą wielkim wydarzeniem. Może półfinały i finał, ale nic poza tym. I trudno się dziwić, bo nawet dla kibiców koszykówki nie będzie to święto takie, jakim dla kibiców piłki nożnej jest Mundial.

I niestety sami koszykarze nie robią nic, by podnieść rangę tej imprezy. James, Wade i Howard już wycofali się z gry w reprezentacji USA, Gasol nie pomoże Hiszpanii, a Manu nie zobaczymy w barwach Argentyny. Oni uznali, że w wakacje wolą odpocząć, skupić się na podpisaniu nowego kontraktu, na rodzinie czy cokolwiek innego. Mistrzostwa Świata nie są priorytetem. W świecie piłki nożnej wydaje się to niemożliwe, każdy chce pojechać na Mundial. Natomiast w koszykówce znacznie wyżej ceni się medal olimpijski niż ten z mistrzostw.

Także Bryanta najprawdopodobniej nie zobaczymy w Turcji. Pojawiają się informacje, że w wakacje podda się operacji kolana. Oczywiście w składzie USA będzie miał kto go zastąpić, o ile wszyscy nie pójdą w ślady Howarda i Jamesa. Ale porównajcie sobie tą sytuację z kontuzją Beckhama. Jego kontuzja nie tylko była ogromnym ciosem dla Anglii, ale też tragedią dla samego zawodnika, który bardzo chciał zagrać na tych Mistrzostwach. Nie sądzę, żeby Kobe choć w części czuł to, co gwiazdor Anglików. Dla Bryanta występ w Mistrzostwach nie jest tak ważny i nie będzie płakał, że kontuzja uniemożliwiła mu grę. Może nawet będzie w pewnym sensie zadowolony, że nie musi wykręcać się z gry w reprezentacji w te wakacje. Z powodu urazu, w Mistrzostwach nie wezmą udziału też Bogut i Okur, chociaż akurat im znacznie bardziej zależało. Bogut chciał pomóc Australii, natomiast dla Okura te Mistrzostwa są ważne, bo rozgrywane w jego rodzinnej Turcji.

A lista nieobecnych może się jeszcze wydłużyć o Nowitzki'ego, Parkera i na tym zapewne nie koniec.

Turcja przygotowała bardzo fajną kampanię promocyjną Mistrzostw, ale co z tego, jeśli na plakatach pojawili się zawodnicy, których nie zobaczymy na tej imprezie.
To jest właśnie ta diametralna różnica pomiędzy Mistrzostwami Świata w piłce nożnej a w koszykówce. Skoro dla największych gwiazd tego sportu, Mistrzostwa Świata nie są najważniejszym wydarzeniem, to dlaczego dla nas kibiców ma to być wielkie święto?

Jeśli to podejście się nie zmieni i nie będziemy oglądać na Mistrzostwach reprezentacji w najsilniejszych składach, a gwiazdy nie będą miały motywacji, by wystąpić, pokazać się z jak najlepszej strony i zdobyć złoto, ta impreza nie będzie przyciągać uwagi.

Znacznie większym wydarzeniem w świecie koszykówki są Finały NBA i na tym się teraz skupmy, bo tegoroczna rywalizacja jest niezwykle interesująca.

Natomiast oglądając Mundial nadal pozostaniemy kibicami koszykówki, dlatego warto śledzić Nasha będącego łącznikiem pomiędzy światem kosza i piłki, który będzie korespondentem stacji CBS z RPA. Trzeba przyznać, że te koneksje pomiędzy NBA a piłką nożna w ostatnich latach znacznie się powiększyły. Fanem piłki jest nie tylko Nash, ale i Bryant, Parkera wspiera jego rodak Henry, Garnett podczas pobytu w Londynie dostał koszulkę Chelsea ze swoim nazwiskiem, a Beckham jest częstym gościem w hali Staples Center.

2 komentarze:

  1. W tej liście nieobecności jest jedna pozytywna informacja - Durant może dużo dzięki temu zyskać jako lider reprezentacji narodowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja powiem tak: to, że basket nie jest tak zglobalizowanym sportem jak football jest w pewien sposób plusem. Ci, którzy interesują się NBA na bardziej profesjonalnym poziomie mogą czuć się wyróżnieni, bo specjalistów w tej dziedzinie np. w Polsce jest niewielu. Poza tym, co by to było gdyby NBA była spopularyzowana na całym świecie tak jak w USA? Osobiście nie zniósł bym tak potężnej komercji. Amerykański basket traktuję jak relikwię, jak świątynie dla wybrańców. Na piłce zna się każdy, każdy przechodzień czy nawet kobieta w sklepie może ci powiedzieć na temat piłki bardzo wiele. I niech tak zostanie, a im mniej niedzielnych specjalistów od NBA tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń