Nie ma historycznego zwycięstwa Polaków. Nie ma sensacyjnej porażki Hiszpanii. Nasza reprezentacja nie przyczyniła się do wyeliminowania z turnieju głównych faworytów do złota.
To jest już koniec przygody z Eurobasketem drużyny gospodarzy. Polska wygrała dwa mecze w pierwszej rundzie, przegrała trzy w drugiej i kończy swój występ na tej imprezie.
Tak jak można było oczekiwać, Hiszpanie okazali się dla nas zbyt silni. Już do pierwszych minut było widać różnicę klasy pomiędzy drużynami. Polacy na początku walczyli na całym parkiecie, starali się nawiązać walkę z rywalami, ale po prostu nie byli w stanie zatrzymać Hiszpanów i bardzo szybko okazało się, że są oni poza zasięgiem.
W turnieju takim jak Mistrzostwa Europy wygrywają drużyny, które mają szeroki skład i gwiazdy, potrafiące pociągnąć zespół. W naszej drużynie ani nie ma szerokiego składu, ani nie ma gwiazd (jest tylko jedna). Podczas gdy Hiszpanie mają bardzo silny zespół i dwójkę zawodników, którzy w najważniejszym momencie biorą na siebie ciężar gry. Hiszpanie musieli ten mecz wygrać, a Gasol i Navarro wiedzieli, że to oni muszą poprowadzić drużynę do tego zwycięstwa. Po trzech kwartach ta dwójka zdobyła łącznie 43 punkty, dla porównania cała drużyna Polski miała wtedy 46. Navarro co chwilę niszczył naszą obronę celną trójką, w sumie trafił 7 rzutów zza linii na 9 prób. Był to jego najlepszy występ na tych Mistrzostwach i to właśnie w tak ważnym meczu. Gasol także imponował rewelacyjną skutecznością rzutów z gry – 82%. Poza tym, to on zapewnił świetny start swojej drużynie zdobywając pierwsze 7 punktów w tym spotkaniu. Ta dwójka robiła z naszą defensywą co chciała i zagwarantowała Hiszpanii awans do ćwierćfinału.
Polska nie mogła liczyć na takich liderów. Logan co prawda miał na swoim koncie 20 punktów, ale 7 z nich zaliczył w czwartej kwarcie, kiedy wszystko już było rozstrzygnięte. Najlepszym zawodnikiem naszej drużyny był Koszarek. To on w największym stopniu prezentował waleczność, którą powinni mieć wszyscy nasi zawodnicy w tak ważnym meczu. Koszarek robił na parkiecie co mógł, by pomóc zespołowi. Cały mecz zakończył z dorobkiem 17 punktów (7/8 z gry) i 7 asyst. Swoje zrobił również Gortat, który był najrówniej grającym zawodnikiem naszej reprezentacji na tych Mistrzostwach. W meczu z Hiszpanią zaliczył 12 punktów i 12 zbiórek, co dało mu czwarte double-double. Sporym zaskoczeniem było pojawienie się Wójcika na parkiecie już w pierwszej kwarcie. Wszyscy oczekiwali, że w tym spotkaniu kapitan naszej reprezentacji w końcu zagra i rzeczywiście tak się stało. Wójcik spędził na boisku 11 minut, w tym czasie zdobył 6 punktów i zebrał jedną piłkę. Dobrze, że ten jeden z najlepszych zawodników w historii polskiej koszykówki mógł wystąpić na Eurobaskecie, chociażby w tak symboliczny sposób.
Jeśli chodzi o naszą drużynę, po raz kolejny zabrakło nam skuteczności w ataku: 44% z gry, 33% za trzy. Nasze próby kontrataków był bardzo często zatrzymywane prze Hiszpanów faulami, co nie pozwoliło nam na łatwe zdobywanie punktów. Tak samo jak w spotkaniu ze Słowenią wygraliśmy walkę na tablicach, ale bardzo często ponowienia akcji były nieskuteczne. W obronie nie znaleźliśmy sposobu na zatrzymanie duetu Gasol-Navarro i pozwoliliśmy rywalom na oddawanie łatwych rzutów z dystansu, w efekcie czego Hiszpanie trafili 52% rzutów za trzy. Od samego początku nasi przeciwnicy kontrolowali to spotkanie, a próby Polaków zmniejszenia strat kończyły się niepowodzeniem. Dlatego z każdą minutą nasza wiara w zwycięstwo i wola walki zmniejszały się. Mimo że w czwartej kwarcie Hiszpanie grali rezerwowym składem i myślami byli już przy pojedynku z Francją, nie udało nam się zmniejszyć ich przewagi.
W ten sposób kończy się nasza przygoda z Eurobasketem. Na pewno można być zadowolonym z gry Marcina Gortata, on potwierdził, że jest zawodnikiem najwyższej, światowej klasy. Naszej drużynie możemy podziękować za dwie wygrane w ładnym stylu (mimo, że ze słabymi rywalami). W tych dwóch meczach pokazali piękną i efektowną grę, którą świetnie się oglądało. A to co później, cztery porażki – szkoda, że w ten sposób to się skończyło. Niestety nie udało nam się awansować do ćwierćfinału, ale prawda jest taka, że nie jesteśmy jeszcze gotowi by dorównać najsilniejszym drużynom.
0 komentarze:
Prześlij komentarz