wtorek, 1 czerwca 2010

Airball spod kosza: "Greatest rivalry" odcinek 12

Kibice klubu z Bostonu już przygotowują sobie koszulki:
to znaczy, że zbliża się kolejna odsłona wielkiej rywalizacji Celtics – Lakers. Rywalizacji, która jest symbolem NBA. Tegoroczne finały to kolejna bitwa w wieloletniej wojnie o miano najlepszej drużyny w historii NBA.

Ale to nie będzie tylko pojedynek pomiędzy najbardziej utytułowanymi klubami ligi. To będzie też pojedynek pomiędzy dwoma ostatnimi mistrzami.
W tym roku po raz 12 w finale spotkają się te dwie drużyny, a z dotychczasowych 11 aż 9 razy wygrywali Celtics. Co ciekawe, wcześniej tylko raz zdarzyło się, że grając w finale byli zdobywcami dwóch wcześniejszych mistrzostw. W 1987 Celtics byli obrońcami tytułu, natomiast Lakers wygrali finały dwa lata wcześniej (pokonując Celtics). Po 6 meczach lepsza okazała się wtedy drużyna z LA. W tym roku sytuacja wygląda podobnie, ale to Lakers bronią tytułu, a Celtics są zwycięzcami ich poprzedniego starcia w finale 2008.

Nie ma wątpliwości, że to będzie fascynujący finał, tak jak 2 lata temu. Wtedy tylko 2 mecze zakończyły się dwucyfrową różnicą punktów i właściwie tylko ten ostatni mecz był zdominowany przez jedną drużynę. W pozostałych oglądaliśmy bardzo wyrównaną walkę i to jest właśnie to, czego oczekuje się w finałach. Do tego, ich spotkania sezonie zasadniczym jeszcze bardziej zaostrzają apetyt na fantastyczną serię. Pierwszy mecz w Bostonie wygrali Lakers, dzięki rzutowi Bryanta w ostatnich sekundach.


Celtics zrewanżowali się pokonując gospodarzy w LA, ale też tylko jednym punktem.

Jeszcze w tracie finałów konferencji można było sobie wyobrażać jak to by było fajnie, gdyby Nash w końcu zagrał o tytuł. A gdyby Suns spotkali się z Celtics, jaka byłaby ciekawa rywalizacja pomiędzy Nashem i Rondo. My chcieliśmy po raz kolejny zobaczyć naszego rodaka w finale. Gdyby awansowali Magic czy Suns, zapewne finały byłby równie interesujące. Jednak nie miałby tylu ciekawych podtekstów, takiej historii. Tutaj walka będzie się toczyć nie tylko na boisku, ale i poza nim. Ponieważ ważną rolę odegra również walka psychologiczna. Dlatego finał Lakers-Celtics jest dla nas kibiców prawdziwym świętem koszykówki na najwyższym poziomie.

Kobe dobrze pamięta jak dwa lata temu schodził do szatni w TD Banknorth Garden po meczu numer 6, kiedy Celtics pokonali jego Lakers różnicą 39 punktów i świętowali zdobycie tytułu. Dla Bryant była to kompromitacja. Teraz ma okazję, żeby się zrewanżować i zrobi wszystko, by tak się stało. W tym roku, to on chce rządzić na boisku.

Natomiast Celtics w tym sezonie przeszli daleką drogę: od 'starej drużyny', której już na nic nie stać do prezentujących niesamowitą defensywę mistrzów wschodu. Udowodnili wszystkim, że wciąż są bardzo silni i już nie mogą się doczekać, że pod kopułą hali w Bostonie zobaczą 18-sty mistrzowski baner.

Teraz przyszedł czas opowiedzenia się po jednej ze stron...
Zielony czy Złoty, jaki jest twój kolor?


Mimo tylu lat rywalizacji, Lakers nie doczekali się tak słynnego hasła jakie mają Celtics. 'Beat LA'. 'Beat Boston' nie brzmi tak dobrze. (Jeśli znacie jakieś hasło, okrzyk czy cokolwiek odnośnie tej rywalizacji ze strony Lakers, napiszcie w komentarzach.)

Na koniec dodam jeszcze, że Finały na Czwartej Kwarcie będziemy relacjonować z 'dwóch stron'. Każdy mecz będziemy analizować osobno z punktu wiedzenia Celtics i osobno Lakers. Podzieliliśmy się z Maciejem, on dostał kolor zielony, ja złoty.

3 komentarze:

  1. Jeżeli LBJ nie dotarł do finału, to Boston - LA, jedyna para która przyciągnie kibiców, sam jakoś niespecjalnie czuję się podekscytowany, bo ani ekipa ze wschodu ani z LA LA Landu nie należy do moich faworytów, to jednak powoli przypominają się pojedynki Celtów z Jeziorowcami z lat 80ych, tylko idole wtedy byli jacyś pokorniejsi, a późniejsze ich zachowania wskazywały, tylko na to jak mimo walki na parkiecie, można być friends po za nim...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kibice w Bostonie skandują: "Let's go Celtics" co można przerobić na "Beat the Celtics" i pasuje do rytmu skandowania...
    Osobiście będę skandował: Beat LA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bitches Celtics! na moich ustach od dawna:)

    OdpowiedzUsuń