poniedziałek, 17 maja 2010

Przed finałem zachodu

Trzy i cztery lata temu Lakers i Suns spotykali się w pierwszej rundzie. Najpierw drużyna z Phoenix pokonała swoich rywali po 7 meczach, później poradzili sobie z nimi już w 5 spotkaniach. To były ich ostatnie starcia w playoffs. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Suns nie prowadzi już D'Antoni, a Lakers są obrońcami tytułu. Kobe już zapowiedział, że będzie to dla niego okazja do rewanżu. A może Suns po raz kolejny będą potrafili znaleźć sposób na drużynę z LA?

Podkoszowi
To w dużej mierze dzięki swoim podkoszowym i ich centymetrom, Lakers łatwo pokonali Jazz. Trójka Gasol, Bynum i Odom zupełnie zdominowała pole podkoszowe i jeśli Lakers mają w tym sezonie ponownie sięgnąć po tytuł, ta trójka musi nadal wygrywać pojedynki z wysokimi drużyny rywali.

Niestety kontuzjowane kolano Bynuma, które spowolniło go w serii z Jazz, mimo odpoczynku nie jest w lepszym stanie. A ostatnio center Lakers powiedział nawet, że jest z nim gorzej. Bynum mimo wszystko w pierwszym meczu zagra, ale trudno oczekiwać od niego występu na normalnym poziomie. W ostatnich dwóch meczach drugiej rundy zdobył w sumie tylko 6 punktów i zebrał 11 piłek. Skoro teraz z jego kolanem jest gorzej, Lakers będą potrzebowali dużego wsparcia ze strony Odoma, by nadal zachować swoją przewagę pod koszami.

O Gasola można być spokojnym. Na pewno będzie drugą postacią drużyny i stoczy ze Stoudemire'm bardzo wyrównaną rywalizację, która będzie ozdobą tej serii.

Podczas gdy siła podkoszowa Lakers została osłabiona, Suns w finale konferencji dostaną istotne wsparcie, ponieważ do gry wraca Robin Lopez. Środkowy Suns pauzował przez prawie 2 miesiące z powodu kontuzji pleców, a jest najwyższym zawodnikiem w drużynie i na pewno jego centymetry bardzo się przydadzą. Lopez po słabym sezonie debiutanckim, w tym roku bardzo poprawił swoją grę, stał się pierwszym środkowym Suns, a kiedy występował w tej roli jego drużyna wygrała 22 z 31 meczów. To pokazuje, jak ważnym jest zawodnikiem, a jego powrót w tym momencie jest tym ważniejszy, że czeka ich starcie z wysokimi Lakers. Ze Spurs poradzili sobie wystawiając w pierwszej piątce Collinsa i z wchodzącym z ławki Frye'm i Amundsonem, na Lakers to byłoby trochę miało. Oczywiście Lopez po tak długiej przerwie zapewne nie będzie w świetnej dyspozycji, ale już jego wzrost i obecność pod koszem, powinny istotnie pomóc.

Tym samym rywalizacja środkowych sprowadzi się to tego, który będzie zdrowszy i będzie w stanie bardziej pomóc swojej drużynie. Lakers mają przewagę pod koszem, ale jeśli kolano będzie Bynumowi coraz bardziej przeszkadzać, a Lopez szybko wejdzie w rytm gry, rywalizacja pomiędzy wysokimi może być bardzo wyrównana.
Nash
Trzeci raz wprowadził Suns do finałów konferencji, do trzech razy sztuka? Na pewno rozgrywający Suns zrobi wszystko, by po raz pierwszy wystąpić w wielkim finale i w końcu przestać być dwukrotnym MVP, który nigdy nie grał o mistrzostwo. To może być jego ostatnia taka szansa. W obecnych playoffs pokazał już, że potrafi poprowadzić swoją drużynę i teraz musi to zrobić po raz kolejny. W starciu z Fisherem będzie miał dużą przewagę i musi to wykorzystać.

Bryant
Kobe boryka się z kilkoma urazami, ale to nie przeszkadza mu w rozgrywaniu fantastycznych spotkań. W serii z Jazz spisywał rewelacyjnie i za każdym razem zdobywał przynajmniej 30 punktów. Właśnie takiego Bryanta potrzebują Lakers, żeby kolejny raz powalczyć o tytuł. Szybko zakończona druga rudna i tygodniowy odpoczynek, na pewno mu pomógł i do finału konferencji przystąpi w pełni sił, grając na równie wysokim poziomie, co przeciwko Jazz.

J-Rich i Hill
Richardson i Hill odegrali bardzo istotną rolę w pierwszych dwóch rundach i jeśli Suns myślą o pokonaniu Lakers, to ci zawodnicy ponownie muszą być istotnym wsparciem dla duetu liderów.

Richardson w dotychczasowych 10 meczach, 5 razy zdobył ponad 20 punktów. Świetnie radził sobie na dystansie trafiając 34 rzuty za trzy ze skutecznością 51.5%. W tym sezonie (łącznie faza zasadnicza i playoffs) 35 spotkań J-Rich kończył z dorobkiem przynajmniej 20 punktów, a Suns wygrali aż 31 z nich. To pokazuje, jak ważna dla zespołu jest jego dobra dyspozycja strzelecka. Dla Lakers oczywistym celem będzie zatrzymanie go. Bryant z Artestem na pewno utrudnią mu grę w ataku i w dużej mierze od tego, jak sobie z tym poradzi, zależy czy Suns będą w stanie realnie walczyć o zwycięstwo w tej serii.

Bardzo dobrze w tych playoffs gra również Hill. Nie ma tak dobrych statystyk jak J-Richa, ale już w niejednym meczu zdobywał kluczowe punkty i rewelacyjnie spisywał się w obronie, zatrzymując najpierw Millera, później Ginobili'ego. Może teraz uda mu się choć trochę uprzykrzyć życie Bryantowi?

Rezerwowi
Dragic, Frye, Dudley, Barbosa i Amundson – zapewnili już niejedno zwycięstwo Suns w tych playoffs. Wydawało się, że drużyna z Arizony ma krótką ławkę, a okazało się, że ich zmiennicy mogą być ogromnym wsparciem. W finale konferencji też powinni odegrać kluczową rolę, zwłaszcza, że mają przewagę nad rezerwowymi Lakers, którzy jak na razie nie pokazali się z dobrej strony. W tej serii zmiennicy drużyny z LA muszą wreszcie zacząć odgrywać ważną rolę, w innym wypadku Lakers będą mieć problemy z szerokim składem Suns.

Doświadczenie
Pod względem doświadczenia, ogromną przewagę mają Lakers. Drużyna z LA to obrońcy tytułu, a większość składu grała w ostatnich dwóch finałach ligi, do tego trzeba dodać Jacksona, 10-krotnego mistrza NBA. Naprzeciw nim staną: Gentry, który dopiero drugi raz w swojej karierze prowadzi drużynę w playoffs, a w tym roku dopiero wygrał pierwszą serię, tak samo jak Hill, również Richardson nie ma dużego doświadczenia w tej fazie, natomiast Nash i Stoudemire dwukrotnie przegrywali finał zachodu.


Nie ukrywam, że chciałbym, żeby to Suns awansowali do finału, co na pewno można wywnioskować po tym tekście. Uważam, że Nashowi w końcu należy się szansa gry o mistrzostwo. Jeszcze nigdy nie było mu to dane i jeśli nie teraz, to może już nigdy nie będzie miał takiej okazji. Ale Lakers są obrońcami tytułu, wiedzą jak się wygrywa w tej fazie playoffs i to oni są faworytami. Nie oddadzą Nashowi finału, Kanadyjczyk wraz ze swoimi kolegami musi im go wyrwać. Suns będą musieli rozegrać naprawdę rewelacyjną serię, żeby poważnie zagrozić zespołowi z LA. Powinno być ciekawie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz