Kiedy James podjął swoją Decyzję wydawało się, że już wszystkie najważniejsze ruchy transferowe tegorocznego offseason mamy za sobą. W ostatnich dniach na rynku dzieje się już znacznie mniej niż jeszcze tydzień temu, coraz więcej zawodników ma kontrakty i jest już coraz mniej wartościowych graczy, który jeszcze można pozyskać. Ale w najbliższym czasie znowu czeka nas gorący okres wzmożonych dyskusji i plotek. Wszystko za sprawą Chrisa Paula, który chce odjeść z Nowego Orleanu i poprosił swoją drużynę o transfer.
Jak wiadomo, Paul jest bardzo dobrym kolegą LeBrona i gościł u niego, jeszcze zanim James ogłosił światu, że przeprowadza się na Florydę. Nawet na początku offseason dużo mówiło się o możliwym transferze Paula i jego wspólnej grze z LeBrone. Do tego już na pewno nie dojdzie, ale jak widać, Paul pozazdrościł swojemu koledze. On też chciałby mieć równie wybitych partnerów, z którymi mógłby walczyć o mistrzostwo. Niestety, w Nowym Orleanie nie może na to liczyć.
W sezonie 2007/08 Hornets prowadzeni przez Paula wygrali 56 meczów, co było ich najlepszym wynikiem w historii klubu, a następnie przegrali dopiero po bardzo wyrównanej, 7-meczowej rywalizacyj ze Spurs w drugiej rundzie playoffs. Od tamtego czasu, zamiast piąć się w górę, Hornets grają coraz gorzej. Ponieważ zamiast myśleć o wzmocnieniach, celem władz klubu były przede wszystkim oszczędności. Hornets wydali ogromne pieniądze na kontrakty Paula, Stojakovica, Chandlera, Petersona i Posey'a, ale to okazało się złą polityką kadrową. Stojakovic z każdym rokiem jest coraz mniej przydatny, Peterson od początku był wielką pomyłką, Chandler miał problemy zdrowotne, a Posey nie zrobił z nich mistrzowskiej drużyny. Na pozyskanie dobrych role playerów Hornets nie mieli już pieniędzy, a proces pozbywania się niewygodnych kontraktów trwa bardzo długo. Pozbyli się już umów Chandlera i Petersona, kontrakt Stojakovica kończy się po tym sezonie, ale jest jeszcze Posey i Okafor. Dlatego nowy generalny manager będzie miał bardzo trudne zadanie, by przebudować ten zespół i ponownie wokół Paula stworzyć tutaj czołową siłę zachodu. Do tego potrzeba trochę czasu, a za 2 lata Paul może zostać wolnym agentem i przenieść się do zespołu ze znacznie większym potencjałem. Stąd zrozumiałe jest, że Paul nie chce już czekać i jak najszybciej chce, żeby stało się to, co i tak stałoby się w 2012. Nie ma sensu oszukiwać wszystkich w Nowym Orleanie, że wiąże on z nimi swoją przyszłość i dawać im złudną nadzieję, tak jak LeBron dawał ją Cleveland. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że Hornets w 2 lata nie staną się na tyle silnym zespołem, by przekonać swojego gwiazdora do pozostania.
Paul już od dawna nie był zadowolony z ruchów kadrowych władz klubu. Hornets nie tylko oddali zupełnie za darmo Rasuala Butlera do Clippers, po tym jak w sezonie 2008/09 był on czwartym strzelcem drużyny i wytransferowali Chandlera, z którym Paul bardzo dobrze rozumiał się na parkiecie. Na początku minionego sezonu zwolnili również Byrona Scotta, którego Chris bardzo ceni i jest z nim w bardzo dobrych relacjach (nawet namawiał LeBrona, żeby został w Cavs ze względu na Scotta). Paulowi zabrano jego trenera, dlatego trudno się dziwić, że nie był on zadowolony z decyzji władz klubu. Zwłaszcza, że Scotta zwolniono bardzo szybko, już po 9 meczach, kiedy drużyna miała bilans 3-6. Przecież nie raz zdarza się słaby początek sezonu, a później zespół się odbija. Scottwoi nie dano szansy na odbicie. To był kolejny element, który sprawił, że Paul stracił wiarę w Hornets.
Jak wiadomo, Paul jest bardzo dobrym kolegą LeBrona i gościł u niego, jeszcze zanim James ogłosił światu, że przeprowadza się na Florydę. Nawet na początku offseason dużo mówiło się o możliwym transferze Paula i jego wspólnej grze z LeBrone. Do tego już na pewno nie dojdzie, ale jak widać, Paul pozazdrościł swojemu koledze. On też chciałby mieć równie wybitych partnerów, z którymi mógłby walczyć o mistrzostwo. Niestety, w Nowym Orleanie nie może na to liczyć.
W sezonie 2007/08 Hornets prowadzeni przez Paula wygrali 56 meczów, co było ich najlepszym wynikiem w historii klubu, a następnie przegrali dopiero po bardzo wyrównanej, 7-meczowej rywalizacyj ze Spurs w drugiej rundzie playoffs. Od tamtego czasu, zamiast piąć się w górę, Hornets grają coraz gorzej. Ponieważ zamiast myśleć o wzmocnieniach, celem władz klubu były przede wszystkim oszczędności. Hornets wydali ogromne pieniądze na kontrakty Paula, Stojakovica, Chandlera, Petersona i Posey'a, ale to okazało się złą polityką kadrową. Stojakovic z każdym rokiem jest coraz mniej przydatny, Peterson od początku był wielką pomyłką, Chandler miał problemy zdrowotne, a Posey nie zrobił z nich mistrzowskiej drużyny. Na pozyskanie dobrych role playerów Hornets nie mieli już pieniędzy, a proces pozbywania się niewygodnych kontraktów trwa bardzo długo. Pozbyli się już umów Chandlera i Petersona, kontrakt Stojakovica kończy się po tym sezonie, ale jest jeszcze Posey i Okafor. Dlatego nowy generalny manager będzie miał bardzo trudne zadanie, by przebudować ten zespół i ponownie wokół Paula stworzyć tutaj czołową siłę zachodu. Do tego potrzeba trochę czasu, a za 2 lata Paul może zostać wolnym agentem i przenieść się do zespołu ze znacznie większym potencjałem. Stąd zrozumiałe jest, że Paul nie chce już czekać i jak najszybciej chce, żeby stało się to, co i tak stałoby się w 2012. Nie ma sensu oszukiwać wszystkich w Nowym Orleanie, że wiąże on z nimi swoją przyszłość i dawać im złudną nadzieję, tak jak LeBron dawał ją Cleveland. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że Hornets w 2 lata nie staną się na tyle silnym zespołem, by przekonać swojego gwiazdora do pozostania.
Paul już od dawna nie był zadowolony z ruchów kadrowych władz klubu. Hornets nie tylko oddali zupełnie za darmo Rasuala Butlera do Clippers, po tym jak w sezonie 2008/09 był on czwartym strzelcem drużyny i wytransferowali Chandlera, z którym Paul bardzo dobrze rozumiał się na parkiecie. Na początku minionego sezonu zwolnili również Byrona Scotta, którego Chris bardzo ceni i jest z nim w bardzo dobrych relacjach (nawet namawiał LeBrona, żeby został w Cavs ze względu na Scotta). Paulowi zabrano jego trenera, dlatego trudno się dziwić, że nie był on zadowolony z decyzji władz klubu. Zwłaszcza, że Scotta zwolniono bardzo szybko, już po 9 meczach, kiedy drużyna miała bilans 3-6. Przecież nie raz zdarza się słaby początek sezonu, a później zespół się odbija. Scottwoi nie dano szansy na odbicie. To był kolejny element, który sprawił, że Paul stracił wiarę w Hornets.
Według doniesień CBS Sports, Paul wskazał trzy drużyny, do których chciały trafić: Knicks, Magic i Lakers. O Knicks mówił już podobno sam Paul podczas ślubu Anthony'ego. Miał wtedy planować, że razem z Amare i Melo stworzą własną wielką trójkę w Nowym Jorku. Anthony za rok może być wolnym agentem, tak więc w przypadku transferu Paula do Knicks, szanse na kolejny tercet gwiazd znacząco wzrosną. Magic pojawiali się w plotkach transferowych związanych z Paulem już na samym początku offseason. Przy okazji draftu niektóre źródła podawały nawet, że transfer pomiędzy Magic i Hornets jest bardzo prawdopodobny. Ostatecznie do niczego nie doszło, ale w obecnej sytuacji drużyna z Orlando będzie poważnym graczem w wyścigu po CP3. Trzecią drużyną, którą wykazał Paul są Lakers, ale chyba tylko ze względu na to, że są mistrzami i tam rzeczywiście mógłby poważnie myśleć o tytule. W LA raczej nie zdecydują się na poważne zmiany kadrowe, na rzecz Paula. Poza tym, trudno powiedzieć jak Chris odnalazłby się w taktyce Jacksona, w której play maker nie odgrywa kluczowej roli.
Hornets natomiast mają dylemat z głowy. Po ostatnim sezonie bardzo dużo dyskutowało się o tym, czy powinni pozostać przy Paulu czy może oddać go i postawić na młodego Collisona. Teraz nie muszą już się zastawiać. Nowy GM Dell Damps powinien wypracować wymianę, na której jego drużyna jak najwięcej zyska i rozpocząć tworzenie zespołu wokół Collisona. W dłuższej perspektywie, Hornets mają szansę stać się bardzo dobrą drużyną. Nie tylko mają Collisona, Thorntona, ale i dwóch zawodników z pierwszej rundy tegorocznego draftu: nr 21 – Brackins i 26 – Pondexter. Poza tym, z każdym rokiem będą mieć coraz więcej wolnych pieniędzy. Dlatego powinni pomyśleć o przyszłości, ale przyszłości bez Paula. Skoro nie chce on dłużej grać w Nowym Orleanie, nie ma sensu zatrzymywać go na siłę.
Przypuśćmy, że przekonają go do pozostania, nadal będą budować wokół niego zespół i w celu wzmacniana drużyny na przykład oddadzą Collisona, ale i tak w ciągu 2 lat nie staną się pretendentami do tytuł. I co będzie jeśli w 2012 Paul odejdzie? Wtedy zostaną z niczym, a proces przebudowy będzie jeszcze trudniejszy. Dlatego lepiej dla nich pogodzić się z utratą Chrisa już teraz.
Hornets natomiast mają dylemat z głowy. Po ostatnim sezonie bardzo dużo dyskutowało się o tym, czy powinni pozostać przy Paulu czy może oddać go i postawić na młodego Collisona. Teraz nie muszą już się zastawiać. Nowy GM Dell Damps powinien wypracować wymianę, na której jego drużyna jak najwięcej zyska i rozpocząć tworzenie zespołu wokół Collisona. W dłuższej perspektywie, Hornets mają szansę stać się bardzo dobrą drużyną. Nie tylko mają Collisona, Thorntona, ale i dwóch zawodników z pierwszej rundy tegorocznego draftu: nr 21 – Brackins i 26 – Pondexter. Poza tym, z każdym rokiem będą mieć coraz więcej wolnych pieniędzy. Dlatego powinni pomyśleć o przyszłości, ale przyszłości bez Paula. Skoro nie chce on dłużej grać w Nowym Orleanie, nie ma sensu zatrzymywać go na siłę.
Przypuśćmy, że przekonają go do pozostania, nadal będą budować wokół niego zespół i w celu wzmacniana drużyny na przykład oddadzą Collisona, ale i tak w ciągu 2 lat nie staną się pretendentami do tytuł. I co będzie jeśli w 2012 Paul odejdzie? Wtedy zostaną z niczym, a proces przebudowy będzie jeszcze trudniejszy. Dlatego lepiej dla nich pogodzić się z utratą Chrisa już teraz.
Tak,niech odchodzi skoro nie mogą sie dogadac.Widziałbym go w PTB
OdpowiedzUsuńNajlepiej do Magic albo NYK
OdpowiedzUsuń